środa, 30 kwietnia 2014

upadek..........


znikam...


jeszcze tylko na kilka dni...


Jeszcze kilka dni by wrócić do "normalności"....



Wrócę.... gdy znów będę miała siłę walczyć...

czwartek, 24 kwietnia 2014

054 - Słodycze, słodycze, słodycze

Bilans:
Śniadanie: dwie małe kanapeczki z serkiem topionym ( 115 kcl)
Obiad: 3 kostki mlecznej czekolady (96 kcl)
kolacja: parę herbatników ( 100kcl )
=311 kcl

Ćwiczenia:
30 min rowerku
30 nożyc pionowych i poziomych
2h sprzątania i biegania po schodach w tą i z powrotem
40 min szybkiego chodu


Oj te słodycze w ostatnich dniach bardzo mnie kuszą.
Nie podoba mi się to.... nawet bardzo.

środa, 23 kwietnia 2014

053 - Powoli schodzimy w dół

Bilans:
Śniadanie: brak
"Obiad":jakieś chrupki... nie pamiętam jak się nazywały ( 623kcl)
Kolacja: brak


Ćwiczenia
-1h spaceru
- 3h jazdy na rowerze.


Egzaminy poszły całkiem dobrze.
Przed polskim byłam tak zestresowana, że zjadłam
te głupie chrupki. Już miałam wyrzucać opakowanie
ale przypomniało mi się ,że miałam sprawdzić kalorie.

W jednym momencie zrobiło mi się nie dobrze.
Myślałam, że zwymiotuje.
Głupia jestem. Tak wiem.

Okres,
Egzaminy,
Choroba

to zdecydowanie mi nie sprzyja.




Nie nie nie
KONIEC TEGO
Tak bardzo, źle się czuje w moim ciele.
Tak bardzo mam tego dość i chce to zmienić..

Muszę się wreszcie pozbierać....

wtorek, 22 kwietnia 2014

052 - Bądź silna tak?

Bilans:
- spore porcje sałatki ( 250 kcl)
- obiad: ziemniaki (134 kcl) kawałek mięsa ( 120 kcl) sałatka z pomidora i ogórka (98 kcl)
- szarlotka (300 ?)- wole policzyć więcej.
- 2 kanapeczki z samym masłem (100kcl)
=1002 kcl

Ćwiczenia:
-4h szybkiej jazdy rowerem
-20 nożyc pionowych i 20 poziomych
-55 przysiadów
-20 min rowerek w powietrzu


Przeraża mnie ile dzisiaj zjadłam.
O nie nie nie.
Przeraża mnie ta liczba.

A miała być głodówka
No i co się stało? No cóż.
Jutro będzie lepiej.

Dziś wybrałam się na dłuższą przejażdżkę rowerową.
Co zamieniło się w trening.
Stwierdziłam, że zjem śniadanie, żeby nie zasłabnąć.
Sałatka zawsze dobra rzecz więc.....
Lecz potem pojechałam w odwiedziny do babci.
Obiadek.... potem ciasto....
Potem jeszcze po powrocie do domu dwie kanapeczki.

Poległam. Przyznaje.
Obiecuje poprawę i że to się już nie powtórzy.
Nie mówię ,że nigdy.... bo tego nie wiem.
Ale będę się starać. 


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

051 - Powrót do normalności

Bilans:
Śniadanie :brak
Obiad: barszcz biały z jajkiem - 276 kcl
Kolacja:brak
=276 kcl

Ćwiczenia:
- 15 nożyc poziomych i 15 pionowych
- 50 przysiadów
- 1,5h sprzątania ( odkurzania, mycia podłóg, ścierania kurzy )


Nadal czuje się okropnie.
Skażona tym wczorajszym, 
obrzydliwym jedzeniem.

Sam fakt ,że musiałam jeść przy nich.
Ten ich przenikliwy wzrok i głos babci:
"Ale zjedz jeszcze to... przecież jesteś taka drobniutka"
Drobniutka?
Skoro sama ważysz, ze 100 kg to się nie dziwię, że tak o mnie myślisz.


Nie mogłam na nią patrzeć. 
Jak można się tak zapuścić.


Moja ciocia jest taka drobna, chuda, nie je mięsa i tak ładnie schudła.
Jeśli mi to pomoże to także rzucę mięso,
Nie jest mi potrzebne. Nie jestem od niego uzależniona...


Jutro cały dzień nie będzie mnie w domu.
Nie dam się naciągnąć na, żadne jedzenie.
Chce głodówkę.
Marzę o niej.
Chce się oczyścić.

Kiedyś głodówka to było dla mnie coś nieosiągalnego.
Nie rozumiałam jak można oprzeć się jedzeniu.
Twierdziłam ,że muszę coś zjeść.
A teraz... jest to dla mnie coś normalnego....naturalnego.

Nic nadzwyczajnego. 

Zajmę się czymś. 
Będę się karmić myślą, że może w końcu schudnę.
Jedna głodówka.... potem następna.
Może zacznę sobie robić głodówki raz w tygodniu? 
Może dzięki temu trochę się oczyszczę i wreszcie pozbędę
się tego uczucia.
Uczucia które, aż mnie obrzydza..

Bo lubię jeść. Pomimo wszystko sprawia mi to przyjemność.
I dlatego tak trudno jest opanować się od jedzenia.

Chce się tego pozbyć.



Ostatnio szukałam jakiś diet. Trafiłam na jakieś dziwne...

Dość.. hardcorowe....

A dokładniej mówię o Alice's Diet.
Któraś z was o niej słyszała?

Jakoś na początku maja chce spróbować.
Chcę zobaczyć jak silna jestem.
Ile wytrzymam....




niedziela, 20 kwietnia 2014

050 - Grube święta

Bilans:
780 kcl

Jestem taka zmęczona...

Taka najedzona....


Taka napchana....

Tak bardzo mi źle..

Chce mi się płakać.
Co ja mówię.
Płaczę.
Jestem gruba.
Za gruba.
Za gruba dla niego.
Dla siebie
Dla rodziny.

Dzisiejsza noc...
taka samotna..

Mama znowu nie wróciła na noc...
Tata się prawię do mnie nie odzywa....

Jestem taka
samotna


sobota, 19 kwietnia 2014

049 - Nie poddajemy się.

Bilans:
-Śniadanie 9:00 - dwie kanapeczki z serkiem topionym (260 kcl)
-Obiad 15:00 - Trochę ogórków w occie - ostre (80 kcl) 2 gotowane ziemniaki (136kcl)
=476kcl


Wczoraj złapałam doła...
Zdecydowanie nie powinnam w takim stanie pisać postów.
No bo przecież.... jak mogłam napisać.
"(...) trochę sobie odpuszczę "
Co to miało być?
Nie odpuszczę sobie !
Ani dziś!
Ani jutro!
Ani kiedykolwiek.

Mam się dla kogo starać.
Niedługo mam się spotkać z A.
Muszę dobrze wyglądać.
Nie chce go zawieść. 
Nie chce, żeby pomyślał, że jestem gruba.


marzeniee....



+ Odpowiedź na pytanie anonimka
Ćwiczenia na thigh gap, które robię :





piątek, 18 kwietnia 2014

048 - porażka

No i niestety nie jest tak kolorowo.
Zaczął się okres.
Zaczęły puszczać hamulce.
Nie mogłam sobie znaleźć miejsca...
A gdzie się najlepiej czułam?
Przy lodówce.
Tak.
Okropność.
Jak teraz o tym myślę jest mi wstyd.

Nie jadłam może jakiś bardzo kalorycznych rzeczy.
Odżywiałam się zdrowo....
Ale to nie znaczy, że nie zawaliłam.
Nie udało mi się.
Niestety.
Jestem zła..
zła zła zła..

Jednak... do końca tygodnia trochę sobie odpuszczę.
Ze świąt się nie wywinę, nie ma co.
Ale 21 znowu zaczynam.
Znowu będę dawać radę. No bo czemu nie?
Przecież potrafię !

środa, 16 kwietnia 2014

047 - 1/4 2-4-6-8 Diet.

No i zaczęłam...Jednak zdecydowałam się na tą wersję z dwoma głodówkami.
Czyli.

Pije 200 kcl
Jem 400 kcl
Piję 600 kcl
Jem 800 kcl.

Zdaję sobie sprawę jakie to jest niezdrowe, Jeść takie ilości.
Powinnam odpocząć ale nie mam czasu.
Mam się dobrze. Nie powiem ,żeby było świetnie.
Ale fakt tego, że chudnę jest wart tego cierpienia.

Wierze, że podołam tej diecie. Dam radę. Trzymajcie za mnie kciuki <3

Ćwiczenia:
-2h w-f

Bilans:
- 200ml soku jabłkowego tymbark (86 kcl.)
- 300ml soku pomarańczowego (82kcl)
=168kcl/200kcl

Żadnego jedzenia.Nawet udało mi się wyrzucić obiad.
Mam nadzieje, że dalej będzie tak cudownie jak jest teraz.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

046 - 30/30 SGD !! PODSUMOWANIE

Tak jak w planie dzisiaj głodówka.
Oczywiście udana <3

Ćwiczenia:
-50 brzuszków
-50 nożyc w poziomie i w pionie
-30 pompek męskich i 50 damskich
-100 przysiadów


No to czas na podsumowanie.
Po 1: Jestem zaskoczona ,że wytrwałam do końca SGD.
Podchodziłam do tej diety wiele razy ale po tygodniu rezygnowałam.
Miałam zbyt dużo dni na czerwono. A teraz?
Owszem. Także nie jestem zadowolona i na pewno jeszcze kiedyś wrócę do tej diety.


1. Ile schudłam na SGD?
Na pewno schudłabym więcej, gdyby nie dni, które zawaliłam.
Nie odżywiałam się też za zdrowo.
Właśnie dlatego nie jestem jakoś bardzo zadowolona z efektu.
W pierwszym dniu diety startowałam z wagą dokładnie: 55,1 kg.
Obecnie moja waga waha się między 52,5 a 53 kg.
W tracie SGD, tak jak ostatnio, trafiła mi się głodówka,
więc nie wiem czy należy się kierować tym ile na niej schudłam.

Jednak wydaje mi się ,że gdybym się naprawdę postarała.
Nie zawalała i odstawiła niezdrową żywność schudłabym 5kg albo i więcej.

2. Czy Skinny Girl Diet jest trudna?
Do tego, także należy podchodzić indywidualnie.
Ja przed zaczęciem diety bardzo dużo zawalałam.
Jadłam około 800 kcl.
I z dnia na dzień przerzuciłam się na tą dietę,
gdzie musiałam jeść po 300 / 400 /500 kcl.
Był to dla mnie pewien szok i bardzo trudno było mi się opanować.
Wydaje mi się, że ta dieta jest dla osób, które i tak jedzą mało, 
albo są bardzo wytrwałe i potrafią nad sobą zapanować.

3. Jak się czułam pod czas SGD?
Ten temat bardzo chciałam poruszyć.
Zawsze mi się wydawało, że mój organizm jest na tyle silny, 
że poradzi sobie z taką małą ilością jedzenia.
No i owszem.
Radzę sobie. 
Ale od początku.
Przez pierwszy tydzień było świetnie. 
Czułam się tak dobrze.
Byłem lekka, rozpromieniona.
Tryskałam wręcz energią.
W drugim i trzecim tygodniu było tak sobie.
Można powiedzieć, że było dobrze.
Zawsze byłam leniwa, więc to nie było wcale zaskoczenie,
że nie chce mi się wstać z łóżka.
Wstawałam
Szłam do szkoły.
Wracałam
Jadłam. 
Szłam spać.
I tak przez cały tydzień.
Wszystko zaczęło się w ostatnim tygodniu.
Niektóre z was pewnie nawet zauważyły to po moich postach.
Nie miałam siły na nic. Po szkole myślałam tylko o spaniu.
Byłam zmęczona, bardziej rozkojarzona niż zwykle.
Ta dieta naprawdę męczy organizm.


4. Co teraz planuje?
Pytałam się was co sądzicie o 2-4-6-8 diet.
Poczytałam o niej trochę i różne osoby stosują je na różne sposoby.

Albo jedzą kolejno: 200 kcl, 400kcl, 600kcl, 800kcl
Albo na zmianę piją i jedzą:
Piją 200kcl
Jedzą 400kcl
Piją 600kcl
Jedzą 800kcl

Zdecydowałam się na tą pierwszą wersję.
Nie jestem wytrwała w głodówkach dlatego wolę nie ryzykować tym ,ze zawale.
A więc zaczynam z nią już od jutra!
<3 


Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnoście SGD, to odpowiem na nie w kolejnym poście.

Trzymajcie się chudo. Buziaki.

niedziela, 13 kwietnia 2014

045 - 29/30 SGD

Bilans:
- 8:00 duża kanapka z serem i tuńczykiem (120 kcl)
- 15:00 kawałek ryby i sałatki (250 kcl)
=370 kcl/400kcl


Spać... Tak bardzo jestem śpiąca.
Myślę tylko o położeniu się w wygodnym łóżku.
Zakopania się pod ciepłym miękkim kocem.
Myślę o tym jaką poczuje ulgę układając 
głowę na mojej ukochanej poduszce.
Myślę o moim kocie, który jak zwykle przytuli się do mnie
I zaśnie razem ze mną.... 


sobota, 12 kwietnia 2014

044 - 28/30 SGD

Bilans:
-10:00 sałatka (140 kcl)
- trochę zupy (80 kcl)
=220 kcl/700kcl





Miałam taki piękny sen.
Tak jak codziennie rano wstałam z łóżka.
Sięgnęłam po butelkę mojej rozgazowanej wody.
Wzięłam ogromnego łyka, żeby ugasić pierwszy głód.
Spojrzałam na zegarek jednak nie zobaczyłam ,żadnej godziny.
Wstałam i mimo, że powinnam się zważyć nie zrobiłam tego.
Ominęłam wagę stojącą przy moim łóżku i otworzyłam szafę, która zasłoniła lustro.
Ubrałam swoje ukochane rurki i bokserkę.
Zamknęłam szafę i spojrzałam w lustro.
I co zobaczyłam?
Swoje ukochane nogi.
Wymarzone. Takie jakie zawsze chciałam mieć.
Były idealne.
Obracałam się w lustrze nieskończoną ilość razy.
 Chciałam, żeby ten sen nie miał końca.
Chciałam taka zostać już na zawsze.
Zawsze być tak pięknie chudą.
Mieć takie piękne nogi....





043 - 27/30 SGD + głodówka.

Głodówka.
Wypite 3l wody

Ćwiczenia?
5h ciągłego chodzenia po mieście


A jednak.
Udało się.
Szczerze nie przypuszczałam ,że ta głodówka wypali.
Już kilka razy się do niej przymierzałam ale zawsze wymiękałam po 12. 
A tu niespodzianka. 
To pewnie przez obecność znajomych.
Dzięki nim pamiętałam, że nie mogę nic zjeść.
Szczerze to przez cały dzień nawet nie byłam głodna.
Aż mnie to zdziwiło.
Dziś gdy tylko wstałam byłam przekonana, że dopadnie mnie głód.
Ale nie ^ ^

Jakże się cieszę ^ ^


Wieczorem dodam dzisiejszy bilans.
Wczoraj wróciłam tak późno ,że nie byłam w stanie dodać notki.
Wybaczcie 

czwartek, 10 kwietnia 2014

042 - 26/30 SGD

Bilans:
- dwie małe kanapeczki ( 160 kcl)
- 3 naleśniki ( 150 kcl)
=310kcl/450 kcl


Wybaczcie... ostatnio jestem bez siły. Nie mam siły na pisanie notki. Jutro też prawdopodobnie dodam tylko bilans. Wybaczcie. Może jak odpocznę od tej szkoły uda mi się zdobyć na więcej niż parę zdań.


Na jutro planuje głodówkę. trzymajcie za mnie kciuki. Liczę na wasze wsparcie.

Jutro wieczorem nadrobię wasze blogi i skomentuje. Dziś... naprawdę nie mam na to siły.

Dziękuje.
Dobranoc kruszynki.
Trzymajcie się chudo.

środa, 9 kwietnia 2014

041 - 25/30 SGD

Bilans:
- 12:20 jogurt naturalny z ziarnami zbóż (163 kcl)
-14:00 frytki z jajkiem (270 kcl)
-15:30 herbatnik (10 kcl)
=443kcl/500kcl

wiem wiem ,że nie za zdrowo. Niestety u mnie frytki są na porządku dziennym ._.



Ćwiczenia:
- 100 nożyc w pionie i poziomie
- 30 brzuszków
- 30 pompek męskich i 50 damskich
- ćwiczenia na pośladki
- ćwiczenia na thigh gap

Nie wierze, że to już końcówka SGD.
Przyznam ,że bardzo podoba mi się ta dieta.
Trudna?
Nie.... a może po prostu mam silną wolę.?
Zawaliłam parę dni. Ale kto nie zawala?
Jesteśmy ludźmi.
 Po SGD chciałam zacząć 2-4-6-8 diet.
Jednak słyszałam różne wersje tej diety. Sama nie wiem...
Któraś z was ją stosowała?
Możecie mi coś o niej powiedzieć?


wtorek, 8 kwietnia 2014

040 - 24/30 SGD + Działam dalej. Przecież jestem silna.

Bilans:
Śniadanie 10:00 - jogurt 0% (90 kcl)
Obiad 13:00 - najmniejszy kotlecik (80 kcl) ziemniaczki (90 kcl) + parówka (50 kcl)
17:10 - ziemniaczki (znowu.... ) (135 kcl)
=445kcl/450kcl

Ćwiczenia:
- 50 nożyc z poziomie i w pionie
- Ćwiczenia na pośladki
- 20 brzuszków
- Ćwiczenia na thigh gap


Walczenie z kaloriami znowu sprawia mi przyjemność.
Lubie liczyć ile zjem. Planować.
Mówić nie. Naprawdę to lubię.
Choć nie jestem zadowolona z dzisiejszego dnia...
to i tak się cieszę. Powoli wracam do siebie.
Nabieram rozpędu.

Najgorsze są te chwilę słabości. Tak jak ostatnio.
Zmotywowałyście mnie. Przypomniałam sobie o co walczę.
Przecież to moje szczęście. Nikt mi go za darmo nie da.
Nie osiągnę go jeśli będę leżeć do góry brzuchem
i płakać ,że mi się nie udało.

Mimo, że to tylko jeden dzień, trochę przytyłam.
Niecały kilogram, jednak to dużo jeśli walczy się o upragnioną wagę.
Dzięki wam szybko się ogarnęłam i zapobiegłam katastrofie.
Znam siebie, swój organizm. Wiem ,że szybciutko nadrobię ten kilogram.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

039 - 23/30 SGD + NIE PODDAM SIĘ


Miałam się poddać.
W tym poście miałam wam powiedzieć, że żegnam się z wami na jakiś czas.
Że wrócę do was gdy znowu będę silna.
Gdy będę w stanie znowu walczyć ze swoją wagą.
Ze swoją słabością.

 Jednak czytając wasze komentarze... 
Daliście mi taką siłę jakiej nigdy nie miałam.
Czuje, że potrafię dalej stawiać czoła moim problemom.
Dziękuje wam w każdym poście i będę dziękować dalej.

Dlatego nie będę się żegnać.
Nie pozwolę sobie polec bez walki.
Będę silna. Będę się starać.
Spełnię swoje marzenie.
Mam jeszcze 1,5 miesiąca, żeby schudnąć 2 kg.
Nie mogę przecież teraz sobie odpuścić.
Nie chce potem płakać kiedy nadejdzie ten wyjątkowy dzień
A ludzie zamiast zobaczyć mnie chudszą zobaczą taką jak jestem teraz.
Nie chce tego.
Przecież miałam im pokazać.
Mieli mi zazdrościć prawda?
Oj Karin Karin..... przestań pie*dolić tylko wstań, otrzep tyłek i rusz do przodu.!
Idź ćwiczyć!
Idź i stań przed lustrem.
Powiedz sobie ,że tak nie będzie.

W końcu jedzenie nie będzie mną rządziło....

niedziela, 6 kwietnia 2014

038 - 22/30 SGD

Bilans:
- 2 kanapki ( 180 kcl)
- 1/3 ziemniaków (60 kcl) 2 małe kotleciki (100 kcl) trochę surówki (30 kcl)
=370/400

Ćwiczenia:
- 3h pracy w ogrodzie

Bardzo szybka notka.
Dziękuje za komentarze. Nie poddam się.
Nie mogę.
W końcu tak mnie wspieracie,
Muszę sprostać waszym oczekiwaniom prawda?
Mam nadzieje, że dalej będziecie ze mną.
Bardzo wam dziękuje.


piątek, 4 kwietnia 2014

037 - 21/30 SGD

Bilans:
- Kawałek pasztetu robionego przez moją mamę
- Chipsy
- Słodycze
- Cukierki

Tak.
Zawaliłam.
Czuje się źle i okropnie...
Czy to był napad?
Od razu odpowiem, że nie !
Nie byłam głodna i nie musiałam jeść. 
Jednak koleżanka wyciągnęła chipsy.
Skusiłam się na jednego a potem jeszcze jednego...
I potem jeszcze na cukierka...
I ca cole..

Jestem załamana dzisiejszym dniem..
Ale obiecuje... Nigdy więcej ;<
Do końca diety nie chce tak pojedz
Tak mi głupio.
Wasze komentarze dają mi taką motywacje.
Tak mnie wspieracie, a ja was zawodzę.
Błagam was o wybaczenie... 






036 - 20/30 SGD

Bilans:
- 9:30 kanapeczka (80 kcl)
-trochę chrupek (20 kcl)
- połowa jakiegoś deserku czekoladowego (51 kcl)
=151 kcl / 650 kcl 

Ćwiczenia:
- 2h leniwego w-f
- 30 min jazdy rowerkiem
- 50 nożyc w pionie i poziomie
- 50 brzuszków
- ćwiczenia na thigh gap
- ćwiczenia na pośladki
- 5 min rowerek w powietrzu
- 10 pompek męskich
- 50 pompek damskich

Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje.
Dziś stanęłam na wadzę.... 53kg...
Ostatnio tak się za siebie wzięłam ,że straciłam w 5 dni 1,5 kg.
Byłam w szoku. Ale od dawna chce na wadzę zobaczyć 52kg....
Więc....
No same widzicie co robię... tyle ćwiczeń. Boje się zjeść więcej.
Boje się ,że nie zobaczę tej wagi. 
To naprawdę będzie dla mnie wielki sukces.
Nigdy tyle nie ważyłam.
Dlatego.... dlatego się staram... bardzo.
Widzę efekty. I muszę się postarać.
Muszę ćwiczyć. 



Dodaje post teraz ponieważ wiem, że nic więcej nie zjem
Że nie mogę. Więc nie zjem.
Wczoraj.. po takim wysiłku myślałam, że dziś będę miała napad.
Ale się kontroluje... całe szczęście.
Oby do końca diety było tak samo.
Jeszcze tylko tydzień....


czwartek, 3 kwietnia 2014

035 - 19/30 SGD "Ostry trening"

Bilans:
-8:00 kanapka (110 kcl)
-12:00 kanapka (110 kcl)
-17:00 rosół (246 kcl)
=466 kcl / 500 kcl

Ćwiczenia:
-3,5h intensywnej gry w piłkę ręczną
- 50 nożyc w pionie i 50 w poziomie
- 50 brzuszków
- jakieś tam ćwiczenia na pośladki (10 min )


Tak bardzo podobał mi się ten dzień.
Kocham taki wysiłek.
Kocham czuć to wycieńczenie.
A szczególnie wtedy kiedy robisz to co kochasz
I mimo, że jesteś cholernie zmęczona to nadal się uśmiechasz.
Kocham to.!
Kocham!
Kocham!
Dawno nie byłam tak szczęśliwa jak dziś. 
Szczególnie, że waga powoli rusza w dół.
Idzie mi coraz lepiej!
Wszystko mi się układa. Dziś jak patrzyłam na siebie w lustrze...
Na uda których tak nienawidziłam...
Doszłam do wniosku... ,że w sumie nie schudłam dużo.
Bo odkąd zaczęłam się odchudzać, schudłam tylko niecałe 3 kg.
Jednak widać efekty.
Bardzo.
Nie wstydzę się już chodzić w krótkich spodenkach.
Nie wstydzę się swoich nóg. 
Wręcz je eksponuje. Chce pokazać, że schudłam.
Że jak się chce to można. 
To jest taka motywacja.
jestem szczęśliwa. Proszę... niech to szczęście trwa dłużej.
Nie zabierajcie mi go tak szybko. 
Proszę. Chce więcej tego szczęścia. 
To takie wspaniałe uczucie. 


Mam nadzieje, że większość z was, także się uśmiechnie.
Chciałabym ,żeby każdy był tak szczęśliwy jak w tym momencie.
Także proszę. Bądźcie szczęśliwe! Cieszcie się! Nieważne z czego. 
Po prostu się śmiejcie....

to takie piękne...

środa, 2 kwietnia 2014

034 - 18/30 SGD

Bilans :
-2 kanapki z serem i sałatą (180 kcl)
-3 łyżki sałatki (40 kcl)
- rzodkiewka (2kcl)
- miska rosołu z makaronem (212 kcl)
=434 kcl / 450 kcl

Ćwiczenia:
- 50 nożyc w poziomie i 50 w pionie
- 10 min rowerek w powietrzu.
- 10 pompek


Tak patrzę na tą moją dietę...
I jestem taka... zawiedziona?
Tak strasznie przeszkadza mi to ,że wczoraj zawaliłam.
Tak strasznie przeszkadza mi ten czerwony kolor.
Drażni moje oczy...
Ale nic już z tym nie zrobię. Dziś musi być po prostu lepiej.
I będzie lepiej. Już do końca diety. 
 A potem co ?
Dietę kończę 14 kwietnia.
Potem coś się zaplanuje. Coś czuje, że to będzie wyczerpujące.
Ahh planowanie, planowanie. 
Zobaczymy tylko jak mi to wyjdzie...
Takie piękne nogi ;<


Dzisiaj także siedzę w domu. Jednak nie leniłam się.
Dziś postanowiłam trochę poćwiczyć. Nie dużo... żeby jutro nie mieć zakwasów.

Wybaczcie ,że tak krótko... nie mam siły. 

wtorek, 1 kwietnia 2014

033 - 17/30 SGD "Coś we mnie pękło"

Bilans :
- Kanapka z serem i pomidorem (120kcl)
- Sałatka ( 150 kcl)
- PIZZA ( ????? kcl)

Tak.. coś pękło. Tylko nie wiem co.
Czuje się inaczej. Tak słabo....
Ale z drugiej strony jednak szczęśliwa. Tak...
To pękł ten smutek, który trzymałam sobie przez ten cały czas.
Dusiłam go w sobie i nie chciałam go wypuścić
A czemu?
Kiedy jestem smutna, zła.... zrozpaczona
Łatwiej mi nie jeść.
Odmawiam jedzenia bez mrugnięcia okiem.
Ale przecież nie mogę być wiecznie smutna.
Jutro wracam do szkoły.
Do znajomych...
Do niego.....
Powiem..., że bardzo się stęskniłam za tymi wariatami.
Oni akceptują mnie taką jaka jestem.
Przynajmniej takie mam wrażenie.
Wiecie... mam spory problem z docenieniem siebie,
Zawsze mam wrażenie, że ludzie mnie oszukują,
Że kłamią mi w oczy.
Że tak naprawdę mnie nie lubią.
Że nie chcą wcale się ze mną przyjaźnić.
Że robią to dla siebie albo by mnie wykorzystać
Nie potrafię zaakceptować faktu, że ktoś może mnie lubić. 
To naprawdę dziwne. Nie lubię tego w sobie.
Choć może to i lepiej, niż miałabym myśleć
jaka to ja jestem zajebista i że wszyscy mnie kochają.

Patrząc z tej perspektywy... chyba się cieszę, że taka jestem.
Nie przywiązuje się. Nie oczekuje niczego od innych.... no i trochę daje się wykorzystywać.
Ale pasuje mi to ;3 

Tak... wyrzuciłam z siebie wszystko co mi ciążyło.
Czuje się lekko. Tak spokojnie. 
A teraz z uśmiechem na ustach idę oglądać jakiś romans. 
Ahh jakie piękne nogi.... też będę takie miała.. zobaczycie!

No i nastała ta godzina
Wiecie co mnie przywitało ?
Pizza.
 Normalnie bym odmówiła. Ale to było coś innego.
Sama pizza mnie nie kusiła.
Jednak moja mama ją zamówiła
Wyciągnęła do mnie rękę, żebyśmy ją razem zjadły.
Porozmawiały.
Dlatego mam nadzieje ,że rozumiecie, że w takiej sytuacji nie mogłam powiedzieć,
" Sorki nie jestem głodna. Zjedz sama".