sobota, 31 maja 2014

077 - 1/2 głodówkaaa

No głodówka.... niby udana a niby nie.
Zjadłam sobie śniadanie. Jajeczko na twardo i pół bułeczki. A potem koło 14 banana. Może nie było najlepiej ale i tak się cieszę, bo zjadłam mało. Jutro następna głodówka. Ehh jakoś muszę dać rade. No bo jak nie ja to kto? Nikt za mnie tego nie zrobi.

Dziś nudno. Cały dzień przeleżałam na łóżku słuchając jakiś zamulaczy i oglądając zdjęcia.
Jedne wielkie nudy. A wypiłam chyba ze 3l. Jestem taka zmęczona i śpiąca. Jutro muszę się ograniczyć tylko do jakiejś sałatki owocowej na śniadanie, a potem cały dzień na rowerku <3

Czy tylko ja kocham jeździć na rowerze? Planuje też niedługo wyskoczyć na jakiś basenik.
Kocham wodę, a tak dawno nie byłam. Chociaż nie wiem czy to dobry pomysł.. moje rany na udach są nadal widoczne. Chociaż z drugiej strony będę tylko z koleżanką. Nie muszę jej się tłumaczyć, a chce sprawić sobie trochę przyjemności. Chyba mogę, prawda?

A dziś tak bardzo wkurzyła mnie moja mama. O matko. Poczułam się taka... głupia. Upokorzona. Jakby moje starania poszły na marne. Akurat jadłam tego banana. Mama weszła do pokoju i się zapytała czy chce coś jeść. Odpowiedziałam, że nie. Ona się tylko na mnie spojrzała -"No tak, bo ty cały czas żresz". Z obrzydzeniem dokończyłam tego banana, już praktycznie się zmuszając.

Chociaż potem było tylko lepiej. Przyszła do mnie z krótkimi spodenkami i zapytała się czy je chce.
Zdziwiłam się i spytałam czemu chce mi je oddać. Powiedziała " bo mi dupa urosła, a tobie schudła".
Uśmiechnęłam się lekko. Było mi wtedy miło, chociaż wiem, że nie jestem wystarczająco chuda. Moja mama, gdy ważyłam 58kg mówiła, że jestem idealna. A teraz jestem dla niej za chuda. Bo ona nie lubi takich "chudych". Kobieta powinna mieć biodra, najlepiej jak najszersze, a jeszcze lepiej jak nie ma żadnej luki między udami. Obojczyki też są okropne, najlepiej zakryć je tłuszczem. O nie nie nie! Dlatego nigdy nie pytam jej o zdanie. Nie mówię przy niej, że jestem gruba ani nic takiego. Bo usłyszę tylko takie coś. Zero wsparcia. Ehh...




ASK

076 - nowy wygląd bloga = nowa Karin Could

Wstałam tak wcześnie rano,tylko po to, żeby napisać posta. Ale po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Zmieniłam wygląd bloga. Nie tak po prostu, bo tamten mi się znudził.
Wraz z tą zmianą, chciałam zmienić swoje podejście.

Teraz wszystko będzie regularne. Mam plan na moje odchudzanie. Na moją dietę. Na to ile chce schudnąć.

Dziś i jutro idę na głodówce. Tak bardzo się zapuściłam a przecież niedługo koniec roku. Co w moim przypadku oznacza bal gimnazjalny, na którym chciałam dobrze wyglądać. Myślę, że jak schudnę to tego czasu do 49kg to będzie dobrze. Ale, żeby tak się stało mój plan musi wypalić w 100%.

No cóż. Trochę ostatnio zawalałam, więc w tym tygodniu, mam dużo do nadrobienia. Od dziś, do przyszłego tygodnia muszę zrzucić minimum 1,5kg.
Trudne wyzwanie. Nie wiem czy w moim przypadku możliwe, ale na pewno nie odpuszczę i będę się starać. W końcu tak długo czekałam na ten dzień. Na dzień pełen motywacji i siły.

Mam nadzieje, że wiele z Was, nie opuściło mnie dlatego, że byłam w rozsypce. Dziś Karin wraca ze zdwojoną siłą!! Wiem czego chce, wiem co chce osiągnąć. 
Mam nadzieje, że prędzej czy później mi się to uda.

Aha no i jeszcze jedno. Od 2 czerwca zaczynam SBD. Dieta trudna. Ale nie mam czasu na zabawę. Opierniczałam się pół roku. Przez pół roku schudłam 2,6kg. TAKI WIELKI WSTYD. Od Stycznia nie ruszyłam z miejsca. Nie chce, żeby to się ciągnęło jeszcze dalej. Mam po prostu dość. Czerwiec to będzie miesiąc, w którym moje życie się zmieni. Chociaż odrobinę.

Dlatego trzymajcie za mnie kciuki!
I za dzisiejszą głodówkę <3 

piątek, 30 maja 2014

075.

Zabrałam się za pisanie posta.
Uhh wreszcie.

Nie wiem ile zjadłam dzisiaj. Ale mało.. Znaczy..
Kurwa dobra, dużo.
z.. 500 kcl.?
Zawiodłam się na sobie ale nie ma tragedii.

Ostatnio odzwyczaiłam się od liczenia kalorii i ciągle
o tym zapominam.
Muszę się ogarnąć, ale jakoś teraz nie potrafię
Tyle się u mnie dzieje.
Zarówno złego jak i dobrego.
Płacze i śmieje się na zmianę
Nie potrafię poskładać myśli.
Dlatego notki są takie.... rozwalone i nieregularne.
Eh....



Jedyne co mi pozostaje to liczyć na to, że u was jest lepiej <3
Przepraszam ,że was nie komentuje.
Nie mam na to siły.
Ale czytam, każdą z was i mocno w was wierze<3

SŁODKICH SNÓW KRUSZYNKI ! <3

środa, 28 maja 2014

074 - !!

Wczorajsza głodówka udana.
A dziś zjadłam na razie tylko trochę zupy zacierkowej.
Nie mam zielonego pojęcia ile to mogło mieć kalorii.
Jestem zbyt leniwa by to sprawdzić.. :<



No i co do ostatniego komentarza, w poprzednim poście...
Bardzo długo zapuszczałam grzywkę, tak, że obecnie prawie jej nie mam.
A same włosy przed ścięciem miałam do połowy pleców, gdzie teraz ledwo
sięgają ramion.
Nie.. nie było mi szkoda. Tyle czasu miałam długie.
Nadszedł czas na zmiany.!
Planuje jeszcze ściąć grzywkę... hm...
Chyba coraz bardziej upodabniam się do chłopaka.
No cóż. Nie przeszkadza mi to.


Byłam u dentysty. Tak mnie wszystko boli, i jednocześnie jestem tak
głodna, że chyba jeszcze na kolacje zjem parę truskawek....




poniedziałek, 26 maja 2014

073 - "Od jutra"

Ehh... ciągle to powtarzam. To takie żałosne.
Dziś już jest za późno, ale jutro też jest dzień.

Od jutra zmieniam wszystko. Łącznie z wyglądem.
Ścinam moje długie włosy i zaczynam od nowa.

Nie tylko w moim życiu ale i tu - na blogu.

Nie chce ciągnąć tego sznureczka porażek.
jedno za drugim.

Znowu pojawią się bilanse.
Znowu pojawią się szczęśliwe dni.
I pełna motywacji Karin Could


To od czego jutro zacznę? Może od głodówki?
TAK <3
Kto ma ochotę, także jutro zrobić sobie głodówkę.?
Miło by było mieć kogoś do towarzystwa ^ ^



niedziela, 25 maja 2014

072 - "Ej...."

Tak siedzie nad tym postem,
i zastanawiam się co mam napisać.


Znudziło mi się dodawanie tutaj bilansów.
Nie widzę w tym sensu.
Tak.... mogłabym się cieszyć, tutaj
z wami jak ja mało dzisiaj zjadłam...
Ale w sumie po co?

Ten blog wgl się powoli rozpada.
Nie ma tu już takiego.... hmm
Nawet nie wiem jak to nazwać.
Nic tu nie trzyma się kupy. 
Wcześniej.... dzień w dzień posty.
Dzień w dzień bilasne.
A teraz co?

Ten blog odzwierciedla to co się ze mną dzieje.
Zdecydowanie.



Kurwa mać,
To był... i nadal jest blog pro-ana.
Znaczy.. powinien nim być.
Od pewnego czasu... prawie nic tu nie ma?
Czemu to się tak sypie...
Aż mam ochotę zacząć od początku.

Teraz to jest mój pamiętnik
Piszę tu wszystkie swoje smutki choć nie planowałam.
Kawałek po kawałku odkrywacie mnie,
i to co we mnie siedzi.
Dziwnie się z tym czuje.
Jest mi ciężej, ale i za razem lżej. 



Więc jeśli ktoś z was chce się z kimś podzielić swoimi problemami....
Jestem do waszej dyspozycji.
Chętnie wysłucham i pomogę..



Teraz się zastanawiam czy to ma jakikolwiek sens...
Czasem myślę, że tylko ja sobie z sobą nie radzę.
I może mam racje? Jesteście silniejsze ode mnie.
Tyle razy to udowadniałyście.
A ja? Mimo, że się podniosłam nadal lecę w dół.... 









Czemu ten blog zmienia się w blog samobójcy ? 




sobota, 24 maja 2014

071 - WIELKI POWRÓT

Dziś emanuje szczęściem
To takie dziwne uczucie.
Tak dawno tego nie czułam.

Dziś mija dzień, w którym chciałam ważyć 50kg.
Nie udało się. Ale mimo to się cieszę.

Dziś głodówka. Udana.
4h chodzenia w słońcu.
4h śmiania się z siebie i innych.
4h prawdziwego szczęścia
4h prawdziwego uśmiechu,
którego już tak dawno nie było na mojej twarzy.

KOCHAM WAS <3

Dziś tak szczerze się śmiałam.
Chce częściej doświadczać tego uczucia.

piątek, 23 maja 2014

070 - ....

Ubrałam się dziś w krótkie spodenki...
Założyłam obcisłą białą bluzkę.
I wiecie co?
Podobałam się sobie.
 Nie jest tak jakbym chciała.
Patrząc na moje nogi chce, żeby były szczuplejsze.
Patrząc na mój brzuch chce ,żeby był bardziej płaski..

Odnalazłam motywacje?
Tyle musiałam czekać, żeby wrócić?
To była tragedia.
Ale wracam. Od jutra. Od jutra jestem z Wami.


Miło mi, że jest tu parę osób, które mnie wspierają
To bardzo pomaga mi się utrzymać "na powierzchni".

Dziękuje 




czwartek, 22 maja 2014

069 - co jest ze mną nie tak?

No właśnie? Co jest nie tak?
Już było tak dobrze.
Chudłam a teraz co?
Znowu nie potrafię oprzeć się jedzeniu
Jem jem i jem...
Nie umiem przestać.

Boże ratunku. Mam ochote przestać
Czuje się jakbym miała zwymiotować
A jednak nie potrawie się pohamować.

Pomocy.....





Dziś znowu... parę ran pojawiło się na moim biodrze...
Dziś po prostu coś bardzo mocno mną wstrząsnęło.
Pierwszy raz zdarzyło mi się płakać w szkole.

To było okropne.

Tego też nie potrafiłam opanować...

Co się ze mną dzieje

wtorek, 20 maja 2014

068 - Głupia ja=Gruba ja

Jestem taka głupia.
Jestem taka gruba. 

Było mi dzisiaj tak gorąco a jednak musiałam się
dusić w długich spodniach? Czemu?
Nie... to nie to ,że wstydzę się swoich nóg.

Chodzi raczej... o rany.
Rany, które zdobią moje udo.


Za to chociaż moje nadgarstki wyglądają już o wiele lepiej.
Ślady nadal są, ale nie są już tak czerwone jak był.


Wiecie co...
Nie rozumiem tego. 
Ja sama widzę co się ze mną dzieje.
Jak zmienia się moje zachowanie.
Podejście do świata, do ludzi.
Już się nie uśmiecham tak jak kiedyś.
Wszystko mnie drażni.
Płaczę i krzyczę na zmianę.
Zamykam się w pokoju i nie wychodzę przez cały dzień.
...
Czy rodzice zaczęli mnie ignorować?
Nie to ,że chce zwrócić ich uwagę...
Ale ciekawi mnie to.
Dwa lata temu kiedy cięłam się regularnie
cały czas mnie pilnowała.
Zauważała wszystko.
Każde moje zachowanie
A teraz co?
Zaczęła mnie ignorować?
Nie za bardzo wiem co się obecnie dzieje w okół mnie
I to mnie trochę przeraża.
Coraz częściej łapię się na tym
Że podczas lekcji odlatuje
Jestem w swoich myślach.
Nic nie widzę i nic nie słyszę. 


Uświadomiłam coś sobie...
Jestem całkiem sama...

Z moją mamą nie mogę o niczym porozmawiać...
Tata prawię się do mnie nie odzywa. 
Mam jedną koleżankę z którą rozmawiam,
ale to tylko dlatego ,że się do mnie przyczepiła...
a ja jej nawet nie lubię. ;;;
Owszem mam jedną też przyjaciółkę....
Ale nie mogę się jej zwierzać.
Nic nie wie....
Ona jest straszną plotkarą...
Zaraz by wszyscy wiedzieli o moim życiu.
No i mam siostrę.
Taak... z nią mam najlepszy kontakt.
Kocham ją.
Uwielbiam ponad wszystko.
Niby wie o moim odchudzaniu...
Uwielbiam z nią spędzać każdą chwilę..
Ale jednak... pomimo to co dla mnie robi nadal czuje się samotna
Czemu to uczucie nie chce mnie opuścić. ?
Czemu?!

Wcześniej jeszcze to znosiłam...
Ale teraz to się staje okropne.
Kiedyś w nocy nigdy nie płakałam. A teraz wręcz nie mogę przestać. 
Chce się tego pozbyć ale nie umiem. 
Jestem, aż taka brzydka?
Jestem, aż taka gruba?
Dlaczego nikt mnie nie chce?




poniedziałek, 19 maja 2014

067 - Taka zmiana....

Bilans:
7 kopytek - 130 kcl
4 wafle ryżowe -144 kcl
gryz kanapki - 40 kcl
=314 kcl


Właśnie dostałam list potwierdzający
moje zakwalifikowanie do udziału w obozie
w wakacje.

Kiedy tak wszystko czytam i widzę:
"proszę o zabranie ze sobą suchego
prowiantu na czas podróży"...
Gdy teraz sobie przypominam....
Ile ja jeszcze rok temu potrafiłam zjeść w ciągu
takiej drogi....
6 kanapeczek
żelki
ciasteczka
cukiereczki
A FUUJ!

To obozu jeszcze dużo czasu ale już 
nie mogę się doczekać.
Mało jedzenia... będę go unikać jak się da.
Tak bardzo marze o tym ,żeby schudnąć.
A tam nie będę miała praktycznie ,żadnej kontroli.
Oczywiście. Będę musiała jeść. 
Ale minimalne porcje.
Poza tym w ciągu dnia będę tak zajęta
, że nawet nie będę myśleć o jedzeniu.
To dla mnie marzenie. 

Dziękuje Wam -znowu
Znowu dzięki wam się podniosłam
i trochę ogarnęłam psychicznie.
Tylko troszeczkę.
Jednak jest lepiej niż wczoraj. 

niedziela, 18 maja 2014

066 - Czyżbym miała wrócić.


ASK.FM - KARIN COULD


Ten blog zmienił się w mój pamiętnik.
Nie potrafię już bez niego funkcjonować.
Czuje się słaba, że uzależniłam się od czegoś takiego.
A z drugiej strony to daje mi siłę.

Co jest gorszę?
Gdzie lepiej zostawiać ślady?
Na blogu, czy na swoim ciele?
Sama nie wiem.

Było już dobrze...
Myślałam tylko i wyłącznie o odchudzaniu
Byłam naprawdę szczęśliwa.
Ale teraz powoli toczę się w dół.

Co wróciło?
Wróciła depresja.
Wróciło samo okaleczanie się.
A razem z tym wróciły uczucia, 
których nie potrafię z siebie wyrzucić. 

Co mam robić?
Do kogo mam się zwrócić?
Ukrywanie swoich ud przed 
rodzicami staje się uciążliwe.

Ukrywanie swoich nadgarstków przed kolegami,
staje się problemem.
Czy naprawdę upadłam, aż tak nisko?

Przeraża mnie to co zrobiłam.
Gdy patrze na te czerwone kreski
boje się, że ktoś to zobaczy.
Czuje ból. 

Chciałam tylko schudnąć.
Bez żadnych problemów.
Czemu byłam na tyle głupia?
Myślałam ,że umiem nad tym zapanować.
Myślałam ,że nie jestem jedną z tych osób,
które nie potrafią tego kontrolować....

Czemu tak bardzo się myliłam?
Wpakowałam się w to bagno,
niszcząc sobie życie.
Co teraz mogę robić?
Tylko płakać i brać leki....
Zagubiłam się w życiu.
Popełniłam błąd, którego nikt
nigdy nie powinien popełnić.
Zniszczyłam siebie.

Ja widzę swoją przyszłość... 
widzę jak płacze...
Jak staje na wagę. 
Jak nie mam na nic siły.
Biedna
Mała
Sama
Zagubiona.
Zapłakana
Gruba

Czy życie, aż tak bardzo nienawidzi
takich jak ja?
Czy ten ktoś kto nade mną czuwa
tak bardzo chce się mnie pozbyć z tego świata.?

Widocznie nie jestem warta szczęścia....





sobota, 17 maja 2014

065 - Jest..... źle ?

Rozpadam się.
Powoli rozpadam się na kawałki
Było tak dobrze, schudłam. 
A teraz co?
W P I E R D A L A Ł A M
Jak... jak tak mogłam.

Chce mi się płakać.
Chce mi się ciąć.
Chce mi się palić
Chce mi się.. umrzeć.


Gdyby ktoś chciał. Założyłam aska..
Sama nie wiem po co...
Chciałam chyba złapać z wami jeszcze bliższy kontakt...


ASK.FM - KARIN COULD

środa, 14 maja 2014

064 - Powrót po dniach ciężkiej pracy. Wybaczcie

W pewnym momencie się załamałam. Mam tak mało czasu
A tyle muszę schudnąć.
Ale przez te dni nie siedziałam bezczynnie,
tak, przyznam rację, trochę zniszczyłam sobie metabolizm.
Przez to nie mogłam schudnąć dużo.
Gdy jednego dnia zjadłam więcej waga, aż
podskoczyłam mi w pewnym momencie do 54 kg.

Byłam przerażona.
Przestałam pisać.
Przestałam się odzywać.
No bo jak to wygląda?
Tyle już czasu z wami jestem a prawie nie schudłam?!

Wtedy wzięłam się za siebie.
Jaka jest moja obecna waga?

52,7 kg.

Będzie coraz mniej. Ograniczam się jak mogę.
Jem same owoce i warzywa.
Staram się. Naprawdę się staram.

Mam jeszcze półtora tygodnia. Nie schudnę w ten czas 
nie wiadomo ile. Chce po prostu mieć tą satysfakcje, że
moja waga już pokazuje 50 kg.

Na tym mi zależy. Bardzo mi zależy.
Nie wiem czy od tej pory będę pisać codziennie
Czy po prostu będę wpadać raz na jakiś czas i was informować
co się ze mną dzieje.
Muszę po prostu trochę odpuścić
I zająć się sobą a nie blogiem.

Tak więc przepraszam was. Wrócę już na stałe
za 2 tygodnie. 
Kiedy wreszcie będę dumna z tego co osiągnęłam. 



piątek, 9 maja 2014

063 - 8/22 Alice's diet

Bilans:
O kcl - głodówka



Nie mam dziś nic do napisania.
Te głodówki jakoś nie dają mi już szczęścia.
We wtorek chce po prostu stanąć na wagę i zobaczyć ,że schudłam.

Tak jak jedna z Was napisała. 
Nie trzymam się bilansów. Może powinnam zrezygnować?
Nie wiem. Na pewno jeszcze nie teraz. Najpierw dotrwam do
tego wtorku.. może środy. czyli do 12 dnia.
A potem może dieta baletnicy?

Ja wiem! Tyle osób się tu o mnie martwi.
Tyle osób mówi, żebym na siebie uważała.

Ja to wszystko wiem! Tylko ,że...
Ja naprawdę nie jestem osobą którą zwykły głód może powalić.
Jestem już tak blisko. Tak się staram.
Będę się głodzić ile wlezie i nie zemdleje.
Bo nie pozwolę sobie zniszczyć tego co osiągnęłam.

Ale jedno mogę wam obiecać.
Od 1 czerwca..
. Od 1 czerwca wracam do jedzenia
między 200 /400 kcl.
Wtedy będę musiała się trochę zregenerować.

Także bardzo proszę. Nie martwcie się.
Nie każcie mi jeść więcej
Jeść zdrowo.
Błagam.

W tym momencie jestem tak zdesperowana
Że płaczę gdy pomyśle, że mam coś zjeść.
Dlatego proszę.
Dajcie mi po prostu siłę.
Pożyczcie mi siłę którą w sobie macie.







czwartek, 8 maja 2014

062 - 7/22 Alice's Diet zawaliłam ?

Bilans:
Śniadanie (11:40) małe jabłko (65 kcl)
Obiad (14:00) parę listków sałaty lodowej (7kcl) 3 ogórki konserwowe (6 kcl) połowa pomidora (13 kcl)
=  91 kcl/500 kcl



Czuje jakbym zwyciężyła, ale jednocześnie
jakbym przegrała.
500 kcl..... a ja nie zjadłam nawet 100...
nie mogłam. Nie byłam w stanie. 

Nadal się martwię, że nie schudnę do tego 20....
Na razie się nie ważę.. boje się trochę.
Zważę się dopiero 13 we wtorek.
Po głodówkach i większej ilości ćwiczeń.

Ile zakładam ,że będę ważyć?
52 kg? Może więcej. 

Przez tego dentystę nie chodzę do szkoły.
No cóż. Przynajmniej mam czas, żeby zająć się sobą.
A przede wszystkim swoją cerą.



Oj jakiś smętny mam dzisiaj humor.
Może ja jestem masochistką?
Lubie się dołować. Lubię patrzeć na takie obrazki.
Lubię być smutna, siedzieć sama w ciemnym pokoju.
Oczywiście nie myślcie, że tylko to robię.
Umiem się bawić. Gdy jestem wśród znajomych
uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
W sumie sama nie wiem czy to prawdziwe szczęście
czy już po prostu odruch, ale lubię z nimi przebywać.
Sprawia mi to przyjemność.



środa, 7 maja 2014

061 - 6/22 Alice's Diet

Bilans:
Monte (280 kcl) - maatko. Nie wiedziałam, że to ma, aż tyle kalorii.... ~
Ogórek (23 kcl)
2x jabłka (90 kcl)
=393 kcl/400 kcl




Red Queen ,bardzo dziękuje ci za te komentarze, pełne troski
i motywacji.
Zresztą. ..Wszystkie mnie wspieracie.
To dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Mam siłę walczyć.
Wierze w siebie i swoje możliwości.
Dajecie mi niesamowitą siłę.
Dziękuje ♥


Za dzisiejszy bilans przepraszam.
Miało być zdrowo. 
Jednak przez dentystę, nie jestem w stanie zjeść czegokolwiek 
co jest twarde.
No cóż. Nie będę narzekać ^ ^
Z jabłkiem ledwo się uporałam.. 
Ale za to wykręciłam się z obiadu..
A był taki kaloryczny. Fuu....


Czyżby Karin nareszcie znienawidziła jedzenie ?

wtorek, 6 maja 2014

060 - 5/22 Alice's diet

Bilans:
Śniadanie: brak
Obiad: zapiekanka (246 kcl) + połowa jabłka (38 kcl)
Kolacja:brak
=284 kcl / 300 kcl



po 7h lekcyjnych byłam już naprawdę głodna
i nie mogłam się oprzeć tej zapiekance.

Przez to przede wszystkim nie zjadłam porządnego
smacznego i zdrowego obiadu.
No ale nic... jutro to nadrobię.
Jutro będzie zdrowo! ♥
Obiecuje <3

Dzisiaj jadę do dentysty. A co to oznacza?
Że przez następne 2/3dni mogę udawać,
że boją mnie zęby.
Przynajmniej wykręcę się z obiadów.
Wole zastąpić je jakąś niskokaloryczną sałatką.




poniedziałek, 5 maja 2014

059 - 4/22 Alice's Diet

Bilans:
Śniadanie: surówka z połowy ogórka, połowy pomidora i dwóch rzodkiewek (28kcl)
Obiad: 2 małe kanapki z samą sałatą ( 100 kcl)
Podwieczorek: parę łyżeczek kaszy gryczanej  (64 kcl) - zwymiotowane
=192 kcl / 200 kcl

Ćwiczenia:
2h intensywnej gdy w koszykówkę
20 pompek
100 nożyc pionowych i 50 poziomych





jakoś nie jestem zadowolona.
Mama wepchnęła we mnie tą kaszę. 
Nawet nie miałam jak jej wyrzucić.
Musiałam jeść przy stole....
tak bardzo mnie to irytowało....




Marze o byciu chudą. 
Śni mi się to po nocach...
Prześladuje mnie to gdziekolwiek nie spojrzę.
Ta dieta jest bardzo wyniszczająca...
Niesamowicie..

Po tych 3 dniach.... dziś prawie zemdlałam. 
Jednak teraz jest już dobrze...



niedziela, 4 maja 2014

058 - Jak.....

Bilans:
głodówka..

Ćwiczenia:
od 13 do 18 chodzenie po mieście.


Jak...?
Jakim cudem mi się to udało..?
Szczerze mówiąc, już wczoraj zwątpiłam w moją
dzisiejszą głodówkę.
 A tu takie zdziwko..
Nie wiem jak to możliwe...
Od 3 dni prawie nic nie jadłam..


Źle się czuje... od rana nie miałam nic w ustach,
a mam ochotę wymiotować.
Miałyście tak kiedyś?
Ale mimo to jestem szczęśliwa.
Bo nadrobiłam z wagą te dni, kiedy mnie nie było z wami.

postawiłem sobie taki mały cel...
Który jest praktycznie niemożliwy.. chociaż....
Gdybym się postarała..

1 czerwiec - 49kg.

Wierze, że jest to możliwe.
4 tygodnie.. 4 kg.
Jednak nie mogę zawalić. 
Nie mogę przestać ćwiczyć... 
i nie mogę zawalić tej diety
Obiecałam sobie, że będę miała 
wszystkie dni zaznaczone na zielono. 
W końcu teraz to już nie jest dla mnie zabawa.
Przez te wszystkie miesiące się cackałam.
Nie ruszyłam się z miejsca...
Lecz teraz to się zmieni.
W końcu do 20 maja muszę schudnąć jeszcze 3kg...

tak bardzo muszę się postarać...!

sobota, 3 maja 2014

057 - 2/22 Alice's Diet

Bilans:
Śniadanie: 2 rzodkiewki (2kcl) + herbatka
Obiad: 2 gotowane ziemniaki (134kcl) + troszkę kiszonej kapusty (10kcl)
Kolacja: brak
= 146kcl /150 kcl

Ćwiczenia:
300 nożyc w pionie.. pewnie dziś będzie jeszcze ze 300...



Chciałam dziś zapełnić bilans owocami i warzywami,
jednak mojej kochanej mamusi zachciało się rodzinnego
obiadku przy stole.
I tak wywinęłam się od zjedzenia mięsa.
Ehh.... akurat dzisiaj... jestem na nią trochę zła.
Chociaż idealnie zmieściłam się w bilansie. 
Więc nie ma tragedii..

Jak dla mnie te środkowe nogi są idealne *-*!






piątek, 2 maja 2014

055 - Muszę wrócić. Muszę zacząć na ostro.! 1 dzień "Alice's Diet"


Dziś zaczynam 1 dzień diety.

Zwykle piszę post wieczorem... jednak dziś
potrzebuje waszej pomocy.
Waszego wsparcia.

Wiem, że ostatnio mnie nie było.
Musiałam od tego odpocząć....
Lecz w sumie.... było gorzej, niż lepiej.
Czułam się okropnie...
Jednak bez bloga....jest jeszcze trudniej.

Dlatego proszę.... dzisiaj mam głodówkę.
Gdybyście mogły mnie wesprzeć.
Napisać słowa otuchy...
Ochrzanić, za to co zrobiłam i nakazać, że dziś ma mi się udać..

Bardzo wasz proszę...
Bo to dla mnie ostatnio bardzo trudny okres...

056 - 1/22 Alice's Diet

Bilans:
= 0 kcl


Ćwiczenia:
200 brzuszków
200 nożyc w poziomie i w pionie



to wszystko dzięki wam... dziękuje





Siedzę.. Siedzę i myślę..
Czemu tak to się wszystko potoczyło.?
Wstałam dzisiaj z łóżka jakaś taka inna.
Taka smutna.
Poddałam się.
Ale.... w dobrym sensie, jeśli mogę tak to nazwać.

Zawsze walczyłam z jedzeniem. Czytając wasze blogi
odnajdywałam motywacje do tego by wygrywać.

Ale... dziś zadałam sobie pytanie...
"Czemu jedzenie ma być moim wrogiem?"
Żeby nie jeść?
Jaki to ma sens... przecież o wrogu cały czas się myśli...
Myśli się, jak go pokonać.
To właśnie przez to zawalam..
Bo ciągle o nim myślę
Jedzenie, jedzenie...

Dość tego....!

Czy nie lepiej, pomyśleć o wrogu jak o....
osobie?
Pojedynczej osobie...
zagubionej wśród innych osób.
Pomyśleć o nim, jak o klonie... jednym z wielu..
takim samym jak reszta.
Niczym się nie wyróżniającym.

Na takie osoby nie zwraca się uwagi..
Ignoruje się je.

Dlatego postanowiłam.!
Nie będę więcej myśleć o jedzeniu jak o wrogu.
Będę myśleć jak o osobie,
która całkowicie mnie nie interesuje.