niedziela, 22 czerwca 2014

093 - no cóż..

Bilans:
Ś: sałatka z ogórka i połowy pomidora (35kcl)
O: dosłownie parę klusek z obiadu (27kcl)
K: -------
=62kcl


Oglądałam dzisiaj filmy. Jeden.. drugi... trzeci..
Potem książka... jedna... potem druga..
Czemu za każdym razem płakałam? Czemu mam tylko książki o nieszczęśliwej miłości? Czemu jestem tak wrażliwa na samotność?
Ciągle płaczę. Chodzę smutna i przejmuję się różnymi rzeczami nawet jeśli mnie one nie dotyczą.
Czasem mam wrażenie, że za bardzo wtrącam się w życie innych... chociaż tak naprawdę mało mnie ono obchodzi.
Może jestem masochistką? Ciągle dokładam sobie problemów. Jeden za drugim. Czuje jak psychika mi siada. Mam wrażenie, że długo tak nie pociągnę.
Mój dół dzisiejszego dnia osiągnął najwyższy poziom.... co nawet widać po bilansie. Zastanawiałam się nad jakimiś ćwiczeniami. Jednak zrezygnowałam. Burza uratowała mnie od wyjścia z domu. Ostatecznie cały dzień przeleżałam w łóżku. Nawet nie miałam siły się podnieść.
Wkurwia mnie to ładnie mówiąc. A teraz czeka mnie najtrudniejszy tydzień. Pójście do fotografa. Zakończenie roku. Bal. Zawożenie świadectw. Głowa mi pęka od tego wszystkiego. Ten stres mnie wykańcza. Ile tak można? Tydzień? Dwa? Ja tyle nie wytrzymam.
Ja pierdziele... te wahania nastroju wykańczają mnie bardziej niż brak jedzenia.
Jestem wykończona.
Najchętniej to położyłabym się i przespała ze 3 dni.... Zrobię tak w wakacje... właśnie wakacje... jak ja zagospodaruje tyle czasu? Może zacznę jednak ćwiczyć... taak.. przydało by się...



no i przy okazji się nudzę..... ehhh   ASK

8 komentarzy:

  1. Piękny bilams *-* Musisz jakoś przetrwać ten tydzień, a później już wymarzone wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola ma racje, jeszcze tylko tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że kiedy zaczną się wakacji to wszystkim poprawi się nastrój. Więcej czasu, swobody, mniej stresu. Trzeba jakoś fajnie to wykorzystać.
    Klękam przed bilansem.
    Polecam kupić jakąś książkę o spełnionej miłości. Od razu można będzie patrzeć pozytywniej na świat.
    Uśmiechnij się, kwiatuszku. Głowa do góry.
    Trzymaj się c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, że przyszłaś... Nawet nie wiesz jak ważne jest to dla mnie ;*
    Ale świetny bilans! *-* Trzymaj tak dalej, a będzie coraz lepiej :)
    Też nie mogę się doczekać wakacji. Ale znając mnie nie będzie mi się chciało ruszyć jakże tłustego tyłka... Mam nadzieję, że chociaż Ty się nie poddasz i będziesz ćwiczyć *.*
    Trzymaj się, Chudzinko, kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bilans świetny :) Trzymaj sie! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny bilans, nie załamuj się - też mam wahania nastrojów, razem sobie poradzimy. Mnie akurat wakacje przerażają, zbyt dużo wolnego czasu...

    Trzymaj się lekko :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to. Brak checi na cokolwiek. Zeby to sie juz wreszcie skonczylo... jestem z Toba...

    OdpowiedzUsuń
  8. To brzmi jak jakaś chandra, depresja, ale myślę,że to może przez dietę,bloga, może za bardzo się tym martwisz, przejmujesz, może poszukaj w tym wszystkim jakiś pozytywów, byś mogła się tym cieszyć, by to cię fascynowało i zachwycało, dasz radę wierze w ciebie, a bilans jak widzę idealny!
    Zapraszam do siebie http://casiedietdiary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń