Powoli. Powoli, powoli zaczynam od nowa.
Przez ostatnie dni potrafiłam jeść niewyobrażalne ilości jedzenia. Nie wiem... 1000kcl.... 2000... może nawet i 3000.
Coś strasznego. Powoli się ograniczam. Jem coraz mniej. Wczoraj było z... 1200 kcl? Dziś wyjdzie mi koło 900kcl... Jutro cały dzień nie będzie mnie w domu, więc może wyjdzie ze 300kcl. I potem cały czas na takich albo niższych bilansach ,żeby wrócić do wagi 50kg... a potem musi być tylko lepiej...
Już niedługo nadejdą normalne posty.
powolutku i dojdziesz do swojej wymarzonej wagi <3
OdpowiedzUsuń3mam kciuki ;33 wpadnij do mnie ;D obserwuje ;**
oby ci sie udało, 50 kg to póki co tylko moje marzenie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Fajnie że stopniowo, a nie rzucasz sie od razu na glodowki. Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńwww.czas-spelnic-sny.blogspot.com
Nie spieszmy się. Po co osiągnąć cel błyskawicznie? Żeby zaraz go stracić? Małymi kroczkami, małymi kroczki...
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki c:
Najlepiej stopniowo do wszystkiego dojść. Lepiej zrobić kilka małych kroczków, aniżeli jeden ogromny, po którym zaczniemy się cofać. Cierpliwość.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dążeniu do celów.
I bardzo dobrze, stopniowo dojdziesz do sukcesu. Dojdziesz do 50 kilo tak szybko, że nie zdązysz się obejrzeć! Trzymam kochana za Ciebie kciuki.Powodzenia.:*
OdpowiedzUsuńDobrze robisz, stopniowo aż do celu ;> W ten sposób na pewno unikniesz niechcianych napadów za co trzymam kciuki. Powodzenia. ;]
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz jadła 1000/1200 kcal to nic się nie stanie, jeśli ( tak jak ja) włączysz do tego 1 lub 2 godziny ćwiczeń na dzień od razu i tak to spalisz, a waga leeeeeciiii! ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ;]
Ja swój cel rozłożyłam na kilkanaście tygodniu, a czemu?
Bo nie chcę znowu się obżerać , a przy tym efekt jojo gwarantowany. :(