poniedziałek, 12 stycznia 2015

109 - po raz setny.

Chyba powoli wcielam w życie to, o czym ostatnio pisałam. Wreszcie.
Zaskoczyło. Zaskoczyło, to co zaskoczyć powinno już dawno.
Zupełnie przez przypadek. Znalazłam swoje zdj z czerwca. Dokładnie - zdjęcia mojego brzucha. Chudego, umięśnionego brzucha. Bez żadnej fałdki, bez boczków.
Pękłam. Płakałam.
Wzięłam się za siebie. Od tygodnia powoli schodzę z kaloriami.
06.01.15 - 800kcl
07.01.15 - 400kcl
08.01.15 - 600kcl
09.01.15 - 230kcl
10.01.15 - 600kcl
11.01.15 - 0kcl

Dzisiaj: 130kcl

Z tych dwóch dni jestem strasznie zadowolona. Jest lepiej. Znowu zaczęłam ćwiczyć w domu.
Chociaż... nie powinnam tego robić. to dopiero drugi dzień a mi już jest słabo. Już kręci mi się w głowię.
Dlatego jutro zjem 2 wafle ryżowe na śniadanie. A potem.. wieczorem jak wrócę, może jakiś obiad.
Albo i nie..
Naprawdę. Nie mogę na siebie już patrzeć.
Boli mnie zawsze gdy patrze na swoją sylwetkę.
Zawsze gdy to robię, koszulka leci w górę, a ja oglądam swój brzuch zastanawiając się, co zrobić, żeby znów był ładny....

Dam rade. Dam rade. Będę tu pisała codziennie. Wrócę do prowadzenia dziennika. Wrócę do wszystkiego. I schudnę.
Wierzcie we mnie proszę. Bo moja wiara to chyba za mało.

2 komentarze:

  1. Kochana ja w Ciebie wierzę, będę Cię wspierać aż powiesz, Dziękuję, czuję się chudo.
    A te zdjęcia niech będą Twoją motywacją.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierze ze będziesz miała swoje ukochane ciało trzymaj się malutka <333

    OdpowiedzUsuń